Witajcie!
Zapraszam na wspominany niedawno wpis o urokach „drugiego sąsiada”.
Otóż pewnego jesiennego popołudnia wybraliśmy się w jakże daleką podróż do… Torunia. Tak po prostu, na spacer. I jak to zwykle ze mną bywa w takich sytuacjach – wyprowadziłam na spacer również mój aparat. Poniżej znajdziecie kilka kadrów, które mi wyszły. No.
A na pierwszy ogień – Baba z jajami. I ptakiem (oj, oj, brzydale :P).
Nie wiem czemu, ale lubię takie… rzeźby? Tak to można określić? W każdym razie lubię takie „cosie”. W Bydgoszczy też jest trochę tego typu rzeźb – jak choćby słynny Przechodzący – i najzwyczajniej w świecie mi się podobają. Albo wrocławskie krasnale. W podobnym klimacie w Toruniu jest również poniższy wóz…
… jak i osioł (stojący przy rynku) czy piesek z melonikiem, których to Wam nie zaprezentuję, bo… nie. Taka będę, a co… Ale tak na serio to gdy usiłowałam uwiecznić owego pieska, pewne małe, niezwykle upierdliwe dziecko mi w tym skutecznie przeszkadzało.
A tu już zbliżamy się do rynku Staromiejskiego. Była piękna pogoda i mnóstwo ludzi. Nie wiem czy z domów wyciągnął ich festiwal światło-dźwięk czy też ostatnie podrygi słońca, niemniej jednak było ich mnóstwo.
I nie wiem czy już kiedyś to mówiłam, ale uwielbiam zegary. Ale o nich będzie osoby wpis. Kiedyś.
I oczywiście znak rozpoznawczy oraz miejsce wszystkich zbiórek – Kopiernik.
Czasem się zastanawiam, dlaczego niektóre zwierzęta zostały kiedykolwiek stworzone. Dla przykładu taki gołąb. Ani to ładne, ani pożyteczne. Wszędzie tylko brudzi, począwszy od chodników, przez szyby samochodów, po… niekiedy nawet nasze głowy. Taaa. Albo taki komar (tak, zaraz podniesione zostanie larum, iż komar to nie zwierzę, darujmy)…
W moim zbiorze zdjęć, które się udały, znalazło się również coś dla miłośników kościołów. Ja do nich jakoś szczególnie nie należę i rzadko kiedy jakiś tak naprawdę mi się podoba, jednak przyznać muszę, iż bryła powyższego coś w sobie ma.
A jeśli ktoś poszukuje Księcia z bajki, to znajdzie się kilka żabolców czekających na całusa. Nie przegapcie szansy!
Zachody słońca są piękne. I, ekhem ekhem, nadal marzy mi się spontaniczny wypad nad morze i sesja przy zachodzie słońca na plaży.
I choć w ciągu dnia słonko ładnie wyglądało zza chmurek i przyświecało, to jednak wieczory należały już do tych chłodniejszych. A na zmęczenie po długim spacerze i lekkie wymarznięcie dobrym lekarstwem jest gorąca kawa/czekolada. W przytulnej, ciepłej kawiarence. W najwspanialszym towarzystwie 🙂
Ta ponura pogoda goszcząca aktualnie za oknem to dla mnie dobry pretekst do przeglądania fotografii z tych cieplejszych chwil. Znacie jeszcze jakieś dobre sposoby na przetrwanie tych najbliższych miesięcy przeraźliwego chłodu i papki śnieżno-deszczowej? Wszystkie skuteczne rozwiązania mile widziane na dole w komentarzach! 🙂
Trzymajcie się ciepło!
dancewiththecamera
Jaki urocze żabki^^ No nie da się ukryć, że Toruń jest uroczy zwłaszcza tak starannie przedstawiony:) Polecam jeszcze wędrowanie po bunkrach czy tam fortyfikacjach nad Wisłą, ale zdecydowanie nie przy tej pogodzie:p Przy tej pogodzie to tylko książka/film, kocyk, herbatka/kakao i szczelnie zamknięte okna:p No i w kuchni jest zawsze ciepło:D a Najwspanialsze Towarzystwo niech skoczy tylko po składniki:p
Chwilowo marznę, ale już nie długo – za jakieś 3h zabieram się za TORT 😀 A jak sama stwierdziłaś – w kuchni jest zawsze ciepło! Jedyne nad czym ubolewam, to że nie mam składników na kakao 😦
Masz na tort a na kakao nie masz?:p Zawsze możesz zamówić zakupy przez internet i niedługo mleko zadzwoni do drzwi:p Na pewno można takie cuda wyczyniać w Piotrze i Pawle:p
Ja tam mam już dość zamawiania przez internet przed Świętami 😛
Tak Ci skutecznie idzie, że aż żal przestawać:p
*szuka dużego gumowego młotka*
eeee gumowym to Ty wiele nie zdziałasz 😛
Dam sobie radę, nie martw się 😉 Jako przynętę użyję swoich zdolności kulinarnych w zakresie ciasteczek bądź wyrobów z czekolady i jak podejdzie to BACH! 😀
Oj tam jeden BACH to mi już nie zaszkodzi:p Zresztą dla wyrobów z czekolady warto^^