Pewnego razu na Broadway’u w… Madrycie

Z nieba leje się żar. We wszystkie możliwe strony gnają rzesze wiecznie zajętych, przyklejonych do telefonów biznesmenów, masy wychillowanych madrileños i całe tabuny spalonych na skwarę turystów. Zewsząd słychać warkot samochodów i wyjące klaksony. I na każdym kroku spotkać można śpiących bezdomnych. Gdzie jesteśmy? Gdzieś pomiędzy drugą połową maja a pierwszą połową września na madryckiej kombinacji Broadway’u z 5th Avenue. Witamy na Gran Vía.

Gran Vía. Długa i bardzo szeroka, reprezentacyjna ulica w samym sercu miasta. Taki trochę znak rozpoznawczy Madrytu. Jedna z głównych arterii, którą przelewa się życie niemal jak krew w żyłach człowieka. Przed laty największy ośrodek handlu hiszpańskiej stolicy. Dziś łączy ze sobą tą dawną, handlową cząstkę niczym z nowojorskiej Piątej Alei z teatralno-kinowym charakterem Broadway’u.

(Makieta Gran Vía)

Mimo tego, że Gran Vía nigdy nie śpi i przelewa się przez nią mnóstwo ludzi, należy do tych miejsc w Madrycie, które bardzo lubię. A wszystko za sprawą ciekawej architektury, której choć nie potrafię fotografować, to lubię ją tam po prostu oglądać. Zawsze gdy przechadzam się tą Wielką Ulicą głowa cały czas obraca się to na prawo, to na lewo. Może nie jest to najprzyjemniejszy spacer, bo w takich tłumach trzeba zwracać baczną uwagę na torebkę czy plecak, lawirując jednocześnie pomiędzy rozłożonymi bezdomnymi, ale jednak architektura jest tego warta.

Gdy już tak mówię o tych bezdomnych to wydaje mi się, iż jest to duży problem w Madrycie, nie tylko na Gran Vía. Pamiętam jak swego czasu we wczesnych godzinach rannych przyjechaliśmy do hiszpańskiej stolicy i wylądowaliśmy na Plaza Mayor. Zmęczeni po setkach kilometrów na Camino i nocnej wielogodzinnej podróży autobusem chcieliśmy zjeść śniadanie na placu. Szybko przegonili nas niezbyt przyjaźnie nastawieni bezdomni, którzy akurat budzili się i wychodzili ze swoich kartonów, załatwiając swoje potrzeby pod arkadami budynków na tymże placu. Niezbyt apetyczne, szczególnie jeśli się ma świadomość, że za parę godzin w tym miejscu stoją ogródki nie najtańszych restauracji. Podobnie nieciekawie wyglądała sytuacja w innych popularnych miejscach miasta. Przy Mercado San Miguel bezdomni podtykają pod nos brudne kubeczki na pieniądze gdy w spokoju chcesz coś zjeść. Tak naprawdę na każdym kroku jest się atakowanym przez nierzadko bardzo roszczeniowych i napastliwych bezdomnych. Nie wiem jak wygląda sytuacja dziś na Plaza Mayor, gdyż przy okazji ostatniej podróży omijaliśmy to miejsce wczesnym rankiem, ale ogólnie problem w mieście występuje – przynajmniej z mojej perspektywy, perspektywy turysty.

Ale wróćmy do Gran Vía. Budowali ją ponad dwadzieścia lat jako łącznik między Calle de Alcalá a Plaza de España. To była tak naprawdę olbrzymia inwestycja, realizowana w trzech etapach, która wymagała sporych nakładów oraz wyburzenia dużej ilości budynków.

Pierwsze dwa odcinki Gran Vía to raczej taka bardziej zakupowo-hotelowo-biurowa część ulicy. Pierwszy odcinek Gran Vía biegnie od Calle de Alcalá, gdzie mieści się chyba najsłynniejszy budynek Wielkiej Ulicy – Metropolis – aż do skrzyżowania z Calle de la Montera.

(Edificio Grassy – budynek Grassy, który użytkowany jest do różnych celów. Znajdziecie tu jubilera, muzeum zegarków, biura czy nawet mieszkania)

(Edificio Metropolis – chyba jeden z najbardziej obfotografowanych budynków Madrytu. Jest to biurowiec, którego znakiem rozpoznawczym jest zdobiona złotem (24 karatowym!) kamienna kopuła, przed laty zwieńczona mitycznym feniksem i księciem Troi, a dziś boginią zwycięstwa – Wiktorią.)

(The Principal Madrid Hotel)

(Edificio Estrella Seguridad – budynek należący do firmy ubezpieczeniowej)

(Edificio España Duero Banco)

(Zejście do stacji metra Gran Vía)

Środkowy odcinek rozciąga się od wspomnianego wcześniej skrzyżowania z Calle de la Montera aż do Plaza de Callao. Plaza del Callao już za dnia jest zatłoczone, ale prawdziwe oblężenie przeżywa nocami, kiedy to temperatury osiągają poziom „do przeżycia” i rozkręca się nocne życie madrileños. Ten etap to dobre miejsce na zakupy ciuchowo-książkowe 🙂

(Edificio Telefónica – budynek od samego początku należący do firmy telefonicznej. Niegdyś była to Compañía Telefónica Nacional de España, dziś schedę przejęła Telefónica SA. Gmach ten z założenia miał przypominać nowojorskie drapacze chmur. Choć zbudowany z wykorzystaniem innowacyjnych – jak na tamte czasy – materiałów, ten niemal 90-metrowy budynek nie robi dziś jak dla mnie specjalnego szału. Ale ja się na architekturze nie znam 😛 ).

(Budynek sklepu ZARA)

(Hotel Atlantico)

(Cines Callao – kino)

(Plaza del Callao)

Plaza del Callao to też dobre miejsce na zboczenie trochę z trasy i zrobienie sobie przerwy na churrosy z czekoladą (wiem co mówię, z własnego doświadczenia 😀 ). A o churrosach przeczytacie więcej we wpisie o pełnej słońca hiszpańskiej kuchni 🙂

(Churros con chocolate)

Ostatni etap biegnie od Plaza del Callao aż do Plaza de España. To jest chyba ta najbardziej „kulturalna” część Gran Vía. Taki madrycki Broadway. To tutaj na każdym kroku można spotkać kino lub teatr, czy też schronić się przed słońcem w jednym z licznych barów lub restauracji.

(Edificio Carrión – drugi obok Metropolis cieszący się największą sławą wśród fotografów budynek na Gran Vía.  Zbudowany z marmuru, słynie z dużego neonu Schweppes’a. W środku mieści się m.in. kino Capitol, hotel o tej samej nazwie czy też sklepy).

(Kino Capitol)

(Plaza de España)

Gran Vía powstała jako ok. 30 metrowa ulica, co w efekcie do niedawna dawało po 3 pasy w każdą stronę oraz naprawdę sporej szerokości chodniki. W sumie 6 kompletnie zatłoczonych pasów. Jednak mniej więcej od grudnia 2017 roku koncepcja na Wielką Ulicę się zmieniła i powoli zostają wprowadzane rewolucyjne zmiany (wszystkie zdjęcia w tym wpisie pochodzą z maja 2017 roku, czyli jeszcze przed wprowadzeniem zmian). Jak na razie Gran Vía została zwężona do 2 pasów w każdą stronę – jeden zwykły oraz jeden dla autobusów i taksówek – a chodnik poszerzony o ten dodatkowy pas w obie strony. Dodatkowo piesi zostali oddzieleni od samochodów barierkami. Jednak wieść gminna niesie, iż to nie koniec rewolucji. Są bowiem plany, aby wzorem leżącej nieopodal dzielnicy Las Letras – praktycznie całkowicie ograniczyć ruch na Gran Vía, dopuszczając jedynie możliwość wjazdu samochodom upoważnionym. Czy to dobry zabieg? Nie mam pewności. Rozmawiałam z hiszpańskimi przyjaciółmi z Madrytu właśnie i nie są zadowoleni z tego rozwiązania. Po pierwsze ulica ta jest ważną arterią i niejako łączy dwie dzielnice. A dodatkowo na Plaza de España jest wjazd i zjazd w kierunku M-30 – ważnej obwodnicy Madrytu. Myślę, że ograniczanie ruchu tam nie poprawi sytuacji, ale czas pokaże.

I na koniec jeszcze parę słów o Plaza de España (Plac Hiszpański). Plac ten rzekomo znajduje się w miejscu Łąki Leganitos znanej z powieści o Don Kichocie. Od placu tego odchodzi też ulica, której nazwa również nawiązuje do tejże łąki. Pośrodku zaś, u stóp dwóch wieżowców, w otoczeniu zieleni, piętrzy się pomnik z kamienia, przedstawiający autora powieści „Don Kichote z La Manchy” wraz z głównymi jej bohaterami. Czy tak naprawdę tutaj była kiedyś ta łąka? Nie wiem, ale niech już będzie 😛

(Po lewej Torre de Madrid – 36 piętrowy budynek pełniący funkcję zarówno biurową, jak i mieszkalną. W tle natomiast Edificio España – niższy, choć ciekawszy z wyglądu wieżowiec. U stóp tych drapaczy stoi słynny wspomniany wcześniej pomnik.)

(Don Kichot i Sancho Pansa)

(Miguel de Cervantes y Saavedra)

Gran Vía daje szeroki wachlarz możliwości na spędzenie czasu wolnego. Oprócz zwykłych zakupów, przekąszenia czegoś w licznych barach i restauracjach, czy też „odchamienia się” w teatrze czy kinie, można po prostu poobserwować życie madrileños czy też… skorzystać z usług pucybuta. Ok, nie pamiętam już czy tym razem ich widziałam, ale przy poprzedniej podróży na pewno. I co tu dużo mówić – jest to widok raczej rzadko dziś już spotykany 🙂


Znów jestem. Fajnie było napisać dla Was po takiej przerwie. Jednocześnie uprzedzam, że nie obiecuję żadnej regularności. Nic nie obiecuję. Będę robić co w mojej mocy, o każdym nowym wpisie będę informować w społecznościówce. Tyle mogę zrobić. Trzymajcie się ciepło!

Martyna 

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.